Nowości ze Skał Kroczyckich

Kategoria: Aktualności jaskiniowe Utworzono: piątek, 01, marzec 2013 Marek

Jakiś czas temu w sieci pojawił się artykuł o eksploracji w Skałach Kroczyckich. Opisuje on problemy eksploracyjne Krzysztofa Mazika z ekipą. Artykuł wraz ze zdjęciami zamieszczony został poniżej.

Źródło tekstu i zdjęć.

 Problem K11. Pasja starszych panów

"Choć szron na głowie, choć nie to zdrowie” dzielnie maszerują po bezdrożach jury, zaglądają w każde miejsce dające jakąkolwiek nadzieję. Kartują, inwentaryzują napotkane dziury.

Krzysztofa Mazika „Dyrekcję” poznałem ponad trzy lata temu. Jednym z wielu tematów naszych rozmów były jaskinie Wyżyny Krakowsko Wieluńskiej. Opowiadał o swojej pasji, sukcesach, radościach, jak też rozczarowaniach. Już wtedy wiedziałem, iż w każdą sobotę (i nie tylko) wraz z grupą starszych panów wyjeżdża w tereny, które pokochał. Panowie w sile wieku (najstarszy Kazimierz Kościelecki liczy sobie siedemdziesiąt trzy lata) kontynuują pasję swojej młodości.

„Choć szron na głowie, choć nie to zdrowie” dzielnie maszerują po bezdrożach jury, zaglądają w każde miejsce dające jakąkolwiek nadzieję. Kartują, inwentaryzują napotkane dziury.

Jeszcze niedawno średnią wieku zaniżał Szymon Durek absolwent Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach. Plonem tej współpracy jest praca dyplomowa Szymona zatytułowana Projekt Odurek. Tytuł pracy związany jest z odkryciem nowej jaskini, którą nazwano Jaskinią Odurka. Młodzieniec opuścił rodzinne miasto, wyjechał za pracą do stolicy.

Wielką radością dla mnie, a zarazem niespodzianką było to, że kilka tygodni temu Krzysztof zaproponował mi uczestnictwo w wyjeździe. Minęło kilka długich lat, kiedy to ostatni raz brałem czynny udział w podobnym przedsięwzięciu. Tak jak nigdy nie zapomina się nabytej umiejętności pływania, tak nie powinno być u mnie problemów związanych z posługiwaniem się sprzętem jaskiniowym. Decyzja mogła być tylko jedna - jadę.

Pierwszy wyjazd to cztery osoby, Krzysztof, ja, wspomniany wcześniej senior Kazik oraz złota rączka techniki „Gucio” Wiktor Vorreiter. Listopadowa pogoda po minięciu Zawiercia zamienia się w złotą polską jesień. Wspaniałe warunki do działania. Już na miejscu poświęcamy sporo czasu na zweryfikowanie informacji pozyskanych od miejscowego nauczyciela, jednak bez powodzenia. Rezygnujemy, wiemy, że kiedyś tu jeszcze wrócimy.

Udajemy się do miejsca, które wyszukał Kazik i wstępnie nazwał go problemem K11. Nazwa wywodzi się od jego imienia oraz jedenastu liter nazwiska. Przystępujemy do żmudnej pracy, która nie daje choćby nadziei. Kolejne pojemniki z liśćmi mozolnie wyciągane są do góry. Pokazują się pierwsze wanty, początkowo niewielkie. W końcu nadszedł czas na użycie wyciągarki i lin stalowych. Odsłania się niewielka szczelina, z której wieje. Czyżby? Wpuszczane tyczki dają nadzieję na kilka metrów głębokości. Niestety, kończący się dzień zmusza nas do zakończenia działań. Efekt dnia, zagłębiliśmy się około trzy metry z nadzieją na…..

Kolejna sobota, kolejny wyjazd. Ekipę wzmacnia Roman Baryła „Myszołów” człowiek o niespożytej sile. Pogoda podobna do tej z poprzedniej soboty, tak jak poprzednio najpierw poszukujemy studni, o której opowiadał nauczyciel. Po kilkunastu minutach sukces, trafiliśmy na ciekawy obiekt przez nikogo nie inwentaryzowany. Czyżby zapowiedź czegoś dobrego? Robimy kilka zdjęć. Do problemu powrócimy w późniejszym terminie. K11 czeka.

Wydzieramy z ziemi kolejne wanty, nikt tego głośno nie mówi, ale wyczuwa się wielką emocję. Już wiemy, trafiliśmy na coś większego. Gdyby nie zapadające ciemności zapomnielibyśmy o zmęczeniu. Ojciec dyrektor podejmuje słuszną decyzję, na dzień dzisiejszy koniec, wracamy tu za tydzień. Już wiemy, że uda się zjechać kilka metrów w głąb.

Na nic plany przygotowania, wyjazd w następną sobotę nie dla mnie. Odnowiona kontuzja lewej nogi wykluczyła mnie z działań. W piątkowy wieczór ustalam z Krzysztofem, że zadzwonię do nich około czternastej. Kilkakrotne przemienne wybieranie numerów Kazika i Gucia nie przynoszą rezultatu. Wreszcie po którejś próbie słyszę Kazika „byłem na dole, wielka sala, na dnie wielkie wanty, w bok odchodzą dwa korytarze, może da się coś przekopać. Krzysztof z Guciem i Romkiem kartują. Ja przygotuję coś do jedzenia”.

Pogratulowałem Kazikowi pierwszego wejścia, żal, że mnie tam nie ma przemienił się w radość - im się udało. W niedzielę nie wytrzymałem, pokuśtykałem do Krzysztofa, by porozmawiać. Dowiedziałem się, że jaskinia prowokacyjnie została nazwana GRUBIA. Nazwa nawiązuje do śląskiej gruby, kopalni (w przeszłości działali tam szpatowcy) jak też do jaskini w Alpach Julijskich.

Z moją nogą coraz lepiej, jednak z kolejnego wyjazdu też musiałem zrezygnować. Mam nadzieję, że to już ostatni raz.

Chwila dla historii

Krzysztof z Kazikiem poznali się w 1964 roku w Speleoklubie PTTK w
Częstochowie. Młodość, dobre zdrowie, wielki zapał do działania przynoszą efekty. Krzysztof w 1966 roku działa w zespołach, które w kwietniu odkrywają Piętrową Szczelinę, w maju jaskinię Kamiennego Gradu. Kazimierz w innym zespole odkrywa Cabanową Jaskinię, wytycza nowe drogi w skałach jury. Nabierają doświadczenia, powstają nowe ambitne cele. W lipcu 1970 roku Krzysztof dokonuje solowego przejścia jaskini Wielkiej Litworowej do starego dna. Używa sizali i prusików (rodzaj węzła pomocnego między innymi przy wychodzeniu przy pomocy liny). Wrzesień 1971 to odkrycie jaskini Wyżniej Litworowej. Cały czas podnosi kwalifikacje, opracowuje pierwszy przewodnik skałkowy (APTEKA).

Przyszedł czas na wyjazdy zagraniczne. Lipiec 1981, zostaje kierownikiem wyprawy rekonesansowej w Alpy Julijskie. Lata 83, 84, 85 kierownik wypraw eksploracyjnych w Alpy Julijskie, odkrycie Abisso delle Pozze, Abisso Cometa połączenie z Abisso M Gortani z Abisso Davanzo. Bierze udział w półrocznej wyprawie eksploracyjnej do jaskiń Meksyku, odkrycie i dokumentacja ok. 100 jaskiń w masywie Sierra Gorda. W 1989 roku rekonesansowy wyjazd do Mongolii. Pierwsze spotkanie z Guciem miało miejsce w Tatrach, dokładnej daty nikt nie pamięta.

Rok 2007

Kilka lat nie przerwy, lecz ograniczenia intensywnoccści działań, by znaleźć czas dla dzieci i rodziny. Przy Tarnogórskim Klubie Taternictwa Jaskiniowego powstaje sekcja „ Moherowych Beretów”, której celem jest eksploracja, badanie i inwentaryzacja jaskiń jury. Największym sukcesem badawczym sekcji jest jaskinia Nibyniska na Górze Zborów. Głębokość jaskini 30 metrów.

Sekta Jurajska rok 2012

Starsi panowie wykazują wielkie poczucie humoru, stąd przyjęta nazwa ich grupy. Niestraszne im złe warunki atmosferyczne, ciężar sprzętu noszonego na plecach. Nie odstraszają porażki, brak efektów często ciężkiej pracy. Wytyczony cel konsekwentnie realizują. Warto działać dla takich chwil jak opisane na początku tego artykułu. Nie narzekają, nie chowają się w kąt życia, myśląc tylko o tym, co złe w życiu. W chwili powrotu z wyjazdu odliczają godziny do następnego. Wszak „wesołe jest życie staruszka”, dlatego nigdy nie mają problemów „w co się bawić kiedy możliwości wyczerpiemy ciurkiem”.

Dokonania roku 2012

Eksploracja Studni nad Kuźnią od -2,5 do – 3,8m
Kartowanie schroniska Okno nad Kuźnią
Eksploracja jaskini pod Ketą kartowanie, eksplorowanie bocznego ciągu, połączenie bocznego schroniska z jaskinią.
Eksploracja wyrobiska szpatowego
na Łysaku jaskinia Amoniakowa
Jaskinia Studnia z Połogiem – pobranie próbek kości do datowania
Odkrycie eksploracja schroniska Most w Jarzębniku
Jaskinia pod Knurem sprzątanie eksploracja kartowanie
Eksploracja wyrobiska K11 przekopanie zawaliska pierwsze wejście nadanie nazwy Grubia dalsza eksploracja kartowanie pomiary.

Jak widać, czas nie został stracony.

W tekście nie podaję lokalizacji odkrytej jaskini ze względów na prawa autorskie odkrywców. Dopiero po oficjalnym zarejestrowaniu odkrycia będę mógł uaktualnić tekst tekst{jcomments on}

Drugi tekst dotyczy Jaskini Odurka i poświęconej mu wystawy.

Od 3 sierpnia w galerii prezentujemy projekt “Odurek” – pracę dyplomową absolwenta katowickiej ASP Szymona Durka!

Praca zaczyna się od poszukiwań, w których staram się wraz moimi przyjaciółmi oraz nauczycielami, Krzysztofem Mazikiem i Wiktorem Vorreiterm, zlokalizować i odnaleźć ukryte, przez działania natury, obiekty. Poszukujemy jaskiń. Nie jest to dla mnie tylko eksploracyjna działalność speleologiczna. Samo poszukiwanie, choć niejednokrotnie nieudane, jest ważne jako proces.

Proces, który jest dla mnie też okazją do kontemplacji przyrody, która nie została tknięta przez człowieka, a jeśli już to przed tysiącami lat. Szukam obiektów, które są dla mnie przyrodniczym ready mades. Praktycznie nie przetwarzam ich, nie dodaję żadnych zbędnych elementów. W trakcie przekopywania się przez jaskinię w minimalnym stopniu pozbywam się ziemi i kamieni tworząc kompozycję, która ma swoje konkretne wymiary, długość, szerokość i głębokość. Poszukuję miejsc, które w swojej fizycznej formie zostały stworzone przez naturę za pomocą wody w jednym tylko praktycznym celu – umożliwieniu wodzie wydostania się ze skał. Jest to dzieło kompletne jeśli chodzi o fizyczny z nim kontakt. Tak stworzony obiekt land-artowy można odczuwać poprzez wszystkie zmysły – wzrok, węch, słuch, dotyk, termorecepcję, propriocepcję (zmysł orientacji ułożenia swojego ciała), zmysł równowagi a nawet zmysł bólu – nocycepcji. Praca funkcjonuje w oparciu o Smithson’owską kategorię miejsca – site – przestrzeni ukonkretnionej, zlokalizowanej w jednym właściwym sobie miejscu. Nie można jej przenieść, jest na stałe wpisane w przyrodę. Widzom chcącym zetknąć się z wizualną reprezentacją tej pracy, pozostaje zmierzenie się w galerii z non – sites w postaci filmu, dokumentacji kartograficznej, obiektów i zdjęć stworzonymi w trakcie pracy na Jurze. W trakcie roku pracy udało się nam odkryć i stworzyć kilkanaście obiektów, w tym szczególny dla mnie – „Jaskinię Odurka”.

Odsłony: 6666